czwartek, 6 grudnia 2012

Grillowanie - patelnia vs. grill elektryczny

Kto uwielbia grillowane mięso i warzywa palec do budki! Ja jestem fanką tej techniki kulinarnej, a ugrillowana przykładowo pierś z kurczaka pasuje idealnie do wielu dietetycznych potraw. 

Kiedyś używałam wyłącznie patelni do grillowania. Przed zakupem wydawała się porządna, w sieci ludzie ją zachwalali - że szybko, że nie przywiera, że same plusy. Po zakupie człowiek staje się uboższy o 200 zł, a kiedy po 2 miesiącach użytkowania, pomimo obietnic, że "nie przywiera" (przy stosowaniu się do zaleceń pani ze sklepu), masz ochotę wziąć to ciężkie cholerstwo i zrobić w najbliższej Duce "masakrę patelnią żeliwną". Serio. Wcale nie jest szybko, przywiera, a mycie? Jeśli planujesz zakup i chcesz myć tą patelnię, odpowiednio wcześniej dodaj serię na biceps z większym obciążeniem. Teraz patelnia zajmuje honorowe miejsce w szafce kuchennej, w razie gdyby kiedyś musiała się przydać w celu obrony własnej. 

dodatkowo po ok miesiącu rączka zaczęła "latać" co znacznie utrudnia użytkowanie

Od jakiegoś czasu używam  grilla elektrycznego. Wydaje mi się, że to totalny "must have" w każdej kuchni.

na rynku jest cały wachlarz firm oferujących grille elektryczne, więc nie sugerujcie się  marką , chodzi mi o przedstawienie funkcjonalności urządzenia

Po rozgrzaniu grilla, pierś z kurczaka jest gotowa po 10 min i gwarantuję - w życiu nie jedliście bardziej soczystego i fantastycznego mięsa. Mycie nie jest problematyczne, a także mamy możliwość ugrillowania większej ilości mięsa czy warzyw, w wersji zamkniętej (bo szybciej niż na patelni i od razu grillujesz dwie strony), czy w wersji otwartej (bo większy niż patelnia).

robiąc zdjęcie usłyszałam od mojego M., który trzymał patelnię "to nie patelnia, to narzędzie do zabijania", więc uwierzcie - waży tonę

Zdaję sobie sprawę, że ani jedno, ani drugie nie należy do najtańszych. Uważam jednak, że w przypadku grilla elektrycznego, chcąc zmienić nawyki żywieniowe i planując odżywiać się zdrowo, będzie to rozsądna inwestycja, której nie pożałujecie. 


A jakie Wy macie sposoby na grillowane potrawy?

Ahoj!

środa, 5 grudnia 2012

Gotowanie na parze

Przyrządzanie posiłków tym sposobem jest niewątpliwie jednym z lepszych rozwiązań, jeśli chcemy zachować zdrowie i szczupłą sylwetkę. Ja osobiście uwielbiam potrawy gotowane na parze. Ponieważ nie chciałabym tworzyć elaboratu, odsyłam Was do wujka Google, który przedstawi Wam mnóstwo stron, gdzie możecie poszerzyć swą wiedzę o historię czy plusy tej techniki kulinarnej.

O czym w takim razie będzie mój post? O lenistwie kochani oraz zaoszczędzeniu pieniędzy.

Za każdym razem kiedy planowałam się odchudzać, w mojej głowie pojawiała się złota myśl "gdybym tylko miała parowar". Tak długo myślałam, że w końcu to cudo dostałam i na palcach dwóch rąk mogłabym zliczyć ile razy go użyłam.

Dlaczego, skoro jest taki łatwy w obsłudze, dobrze rozplanowany, ma przegródki przez co jedzenie "nie przechodzi" aromatem innych produktów, a potrawy smakują fantastycznie? Ano dlatego, że umycie tego cholerstwa sprawia, że włosy stają dęba. Dodatkowo zajmuje mnóstwo miejsca w kuchni, dlatego - nieużywany - kurzy się w piwnicy. 


Ponieważ należę do osób, które nie lubią utrudniać sobie życia i tracić czasu w kuchni, podpatrzyłam u mojego Taty fantastyczne zastępstwo.



Zapłaciłam za ten wynalazek niecałe 14 zł w Tesco. Do przygotowania posiłku nawet dla 2 osób wystarcza w zupełności. Pasuje do różnej wielkości garnków i czy muszę mówić o ile przyjemniej myje się tylko sitko i garnek? 

Oczywiście, parowar daje nam więcej możliwości jeśli chodzi o przygotowanie większej ilości produktów czy różnorodności, ale jak ktoś się uprze to i tutaj zmieści kurzego cycka. Wydaje mi się, że warto przetestować sitko do gotowania na parze i nie odkładać w czasie początku zdrowego odżywiania, bo brakuje nam w kolekcji kuchennego klamota. 

Ahoj!

wtorek, 4 grudnia 2012

Pytanie witaminowe

Ostatnio coraz częściej zauważam, że łapią mnie skurcze i mam słabszą odporność. Chcę zacząć brać witaminy, ale prawdę mówiąc ich ogrom na rynku zniechęca mnie do szukania opinii. Macie jakieś sprawdzone suplementy witaminowe (+ minerały)?

A żeby nie było, że uciekam do supli, a źle jem - śniadanie.


Ahoj!

poniedziałek, 3 grudnia 2012

za górami, za lasami...

... mieszka Ania, której przez ostatnie 2 miesiące zdecydowanie brakowało czasu i weny na blogowanie. Uznajmy, że tak długiej przerwy nie było :-) Za wszystkie popełnione w tym czasie grzechy żałuję i obiecuję poprawę. 

Chwilowo oszczędzam się z treningami ze względu na zapalenie gęsiej stopy (chyba jeszcze nigdy nie byłam w całości,  100% bez kontuzji... ), ale nie rezygnuję z wysiłku.

I na początek dzisiejsza kolacja - omlet z łososiem wędzonym. Muszę przyznać, był smaczny.




Mam takie zaległości w blogosferze, że powinnam chyba wziąć tydzień wolnego i nie robić nic poza sprawdzaniem co u Was słychać. 


Ahoj!

sobota, 6 października 2012

Jak nie urok, to sraczka

A konkretniej - jak nie choroba to naderwany mięsień. W zeszłym tygodniu nabawiłam się kontuzji, myślałam, że szybko mi przejdzie, ale męczę się i ból nie ustępuje. Wkurzam się, bo ledwie wróciłam do treningów po tygodniowej przewie chorobowej i znowu coś się dzieje. Tym razem nie zrezygnowałam z siłowni i skupiam się na cardio, nogach i brzuchu. Nie chcę być w plecy (!!!) kolejny miesiąc, bo frustrujące jest dla mnie zaczynanie tych samych etapów od początku. Mam nadzieję, że w przyszłym tygodniu nastąpi poprawa :-)

A dzisiaj dla odchamienia, spędzę wieczór na koncercie Meli Koteluk. 




Przyjemnego weekendu! :-)

Ahoj!

poniedziałek, 1 października 2012

weekendowe przemyślenia

Witajcie kochani po tygodniu nieobecności. Pierwszy dzień uczelni za mną. Z jednej strony się cieszę, bo przede mną więcej ruchu i większe usystematyzowanie dnia, a z drugiej strony mój wolny czas zmniejszy się do minimum.

Dzisiejszy wpis jednak nie o tym. Być może okaże się kontrowersyjny, wiele osób się ze mną nie zgodzi lub nawet oberwie mi się za to co napiszę.

W weekend zrobiłam sobie mały rachunek sumienia. To jak ćwiczę, jak jem, co mnie motywuje, jak widzę swoje postępy względem mojego celu, który zarysował się w głowie na podstawie obrazów fit-inspiracji.To właśnie one skłoniły mnie do zadania sobie pytania, czy aby nie popadamy znowu w jakąś przesadzoną pogoń za czymś co czasem jest mocno naciągane?

Ile się naczytałam o anoreksji, o przerobionych zdjęciach modelek, które zmieniają postrzeganie ideału piękna i tak dalej, i tak dalej... Wychudzone modelki stały się passe, przyszła moda na bycie fit. "Strong is the new skinny" oraz setki innych tekstów krzyczących z blogów, stron "motywatorów" i innych zakątków internetu. Pytanie tylko na ile to wszystko jest prawdziwe?



źródło
Szczerze? Zaczynam mieć wątpliwości czy takie zdjęcia mnie motywują, czy wpędzają w kompleksy i niezadowolenie, że ciężko pracuje, a efekt dalej nie jest taki jak bym chciała.

Przyznaję - każdy może zrobić ze swoim ciałem to, na co ma ochotę. Chcesz powiększyć biust - zrób to. Powiększyć usta - proszę bardzo. Można wymieniać każdą część ciała, którą można poprawić, aby poczuć się lepiej. Nie wątpię,  że panie uśmiechające się z wszechobecnych fit- zdjęć czują się fantastycznie. 3/4 z nich ma poprawioną urodę w znacznym stopniu. Sztuczny biust jest na porządku dziennym. Tu już mamy zmienioną proporcję - bo przecież umięśniona baba bez cycków wyglądałaby dla wielu osób  jak kloc - babochłop, ale z miseczką D jej figura automatycznie prezentuje się lepiej. Mam tylko jedno pytanie, które nurtuje mnie od jakiegoś czasu. Skąd do cholery mam wiedzieć czy te panie poza setką zabiegów nie zrobiły sobie np. liposukcji? I tu pojawia się problem. Bo na ile w takiej sytuacji jej osoba byłaby wiarygodna? Czy nadal byłaby guru fitnessu? Dla mnie nie. Nie wątpię, że takie kobiety również dają sobie wycisk. Ale czymże jest umięśnienie i podrasowanie ich poprawionego ciała względem wysiłku jaki muszą w treningi wkładać niezoperowane panie?

Wydaje mi się, że zaczynamy popadać w małą paranoję. Nawet ja zaczynam. Patrząc na idealne proporcje, mięśnie i 0g tkanki tłuszczowej, zaczęłam zastanawiać się, czy kiedykolwiek będę w stanie tak wyglądać. A powinnam myśleć jak pięknie będzie wyglądało MOJE ciało kiedy będę o nie dbała, bez tego całego sylikonu i prawdopodobnego odessania-ułatwiania.
Kiedyś odchudzał nas photoshop, teraz poprawia nas chirurg, a cały świat ślepo zaczyna wpatrywać się w "ideały" zamiast skupić się na możliwościach swojego ciała i motywować lecącymi centymetrami.

PS.: Panowie też się poprawiają. Poczytajcie klik

Ahoj!




poniedziałek, 24 września 2012

Wynik konkursu urodzinowego - opaska Nike+ SportBand

Na wstępie chciałabym podziękować Wam za udział w konkursie. W Waszych odpowiedziach znajdował się cały wachlarz emocji, dużo motywacji i ambitne plany biegowe.  
Musiałam jednak wybrać jedną z Was. Decyzja nie była łatwa, bo najchętniej obrabowałabym bank i wysłała opaskę każdej z osobna. :-)



Opaska Nike+ SportBand wędruje do autorki maila:


Nie chcę dopiero zacząć- od jutra, od poniedziałku, jak dostanę opaskę to wtedy zacznę - ja już biegam. Narazie uczę się biegania bez przerw, obecnie trochę biegnę, trochę maszeruję, choć bieg z każdym dniem jest coraz dłuższy. O opasce Nike+ myślę od dawna, niestety na razie mam inne ważniejsze wydatki, więc odsunęłam to w czasie do przyszłego roku. Jak to wpłynęłoby na moje bieganie?

Przede wszystkim obecnie biegam licząc prawie że kroki - nie mam żadnego urządzenia, które zmierzy przebiegnięty dystans, czas, nie jestem w stanie ocenić dokładnie postępów, a tylko w przybliżeniu i to mocno zaokrąglonym. Chcieć, to móc, więc nie powstrzymuje mnie to od dalszego treningu. 
Ćwiczę codziennie. Nie ma, że mi się nie chce. Nie jest łatwo. Jednak to, czego się nauczyłam, to nie poddawać się od razu. Bieganie wydaje ci się trudne? Może nie jutro, ale za tydzień już będzie łatwiej. Nie ma uczucia porównywalnego z satysfakcją po zakończonym treningu i przekroczeniu swoich barier. Nie od razu przebiegniesz maraton, ale wytrwałość i upór pomagają małymi krokami osiągnąć cel.
Wstaję godzinę wcześniej, niż dotychczas – ćwiczę, biorę prysznic, a potem mam energię na cały dzień. 
Chciałabym robić postępy. Opaska nike+ umożliwiłaby mi podnoszenie stopnia zaawansowania biegu bez narażenia na przetrenowanie. Sprawdzanie, gdzie i ile biegłam i większe motywowanie się do działania.
Przyszłej wiosny chciałabym wziąść udział w maratonie. Może to niewykonalne, nie wiem, nie zastanawiam się nad tym. Chcę spróbować to osiągnąć. Myślę, że opaska Nike+ mogłaby pomóc mi w tym - oczywiście, za mnie nie pobiegnie ;)) jednak pomoże mi bardziej profesjonalnie spojrzeć na dotychczasowe wyczyny i zaplanować kolejne np. wydłużenie trasy, sprawdzenie, czy mam dobre tempo. Teraz nie mam pojęcia, jakie mam - poprostu biegnę ;)
Dzięki temu, że biegam - postaniwiłam zmienić też inne nawyki - mając czas na przemyślenia, można wpaść na masę ciekawych pomysłów :) ale to już inna historia, o czym można poczytać u mnie na blogu. 
Dzięki bieganiu i ćwiczeniom jestem coraz silniejsza i mam wiecej energii. A moje cialo? Z kazdym tygodniem wyglada coraz lepiej. I co najważniejsze, psychicznie też jestem silniejsza - sprawdziłam, słowa o endorfinach wyzwalanych podczas treningu to nie ściema ;) . Wiem, że nie ma niemożliwego, trzeba tylko mieć silną wolę i próbować do skutku.



Olu - gratuluję! Czekam na maila z adresem do wysyłki nagrody :-)

Ahoj!

środa, 19 września 2012

Do końca konkursu pozostały 2 dni

Kochani, za 2 dni kończy się termin nadsyłania zgłoszeń w konkursie Nike+ SportBand. Czas leci szybko, czekam na Wasze zgłoszenia :-)

Przypomnienie pytania konkursowego oraz regulaminu uzyskacie klikając TU.


Ahoj!

wtorek, 18 września 2012

Moja niezawodna mikstura na przeziębienie

Nie lubię faszerować się lekami. Mam wrażenie, że im częściej sięgam po specyfiki ogólnodostępne w aptece, tym większe prawdopodobieństwo, że w chwili kryzysu nie pomogą. Dotyczy to zarówno leków przeciwbólowych, jak i tych zapewniających cudowne ozdrowienie, gdy dopadnie nas przeziębienie i grypa. Ostatnio piłam Theraflu z 2 powodów - w poniedziałek rozpoczęłam praktyki i potrzebowałam czegoś na rozgrzanie, żeby szybciej się kurować, po 2 nie mogłam iść, ani wysłać nikogo do sklepu po imbir. To właśnie główny składnik mojej mikstury, która zawsze stawia mnie na nogi, jak czuję, że zaczyna mnie rozkładać. 

Czego potrzebujemy?

- imbir
- cytryna
- miód
- sok malinowy / w wersji dla osób pełnoletnich wiśniówka (najlepiej własnej roboty :-) )
- wrzątek


Ucieramy imbir na drobnych oczkach (ok. 1 czubata  łyżeczka). Zalewamy wrzątkiem i czekamy około 8 minut. Jeśli nie używacie zaparzacza, napar trzeba przecedzić. Dodajemy do smaku, w zależności od upodobań sok z cytryny, miód i sok/wiśniówkę. Gotowy napój wypijamy gorący. Rozgrzanie i poprawa samopoczucia gwarantowane.


A Wy macie jakieś sprawdzone, domowe sposoby na przeziębienie? 


Ahoj!

poniedziałek, 17 września 2012

Stanik sportowy - Nike Fully Adjustable X Back Bra

Niezależnie od rodzaju treningu jaki wykonujemy, bardzo ważnym elementem jest komfort wynikający z dobrze dobranej bielizny sportowej. Ja zawsze miałam z tym problem. Na co dzień noszę miseczkę C, w porywach do D. Bieganie czy aerobik w zwykłym biustonoszu był bardzo uciążliwy, miałam wrażenie, że przy kolejnym podskoku, mój biust wyskoczy na wycieczkę krajoznawczą w okolicę mojej żuchwy. W końcu zainwestowałam w "biustonosze sportowe", które teraz mogłabym najwyżej zakwalifikować jako gadżet na jogę. Sprawdzały się lepiej niż klasyki, ale nadal to nie było TO. Zwykły materiał, z którego były wykonane, podczas wysiłku przyklejał się do ciała, podsuwał się do góry, był zwyczajnie niewygodny.

Z okazji - bez okazji postanowiłam zainwestować pieniądze w coś porządnego. Za każdym razem kiedy wchodziłam do sklepu Nike, kręciłam się przy stanikach, jak małe dziecko w świecie Haribo, po czym  zastanawiałam się dlaczego miałabym wydać niemalże 170 zł na jakiś kawałek materiału z "draj fitem".   W zeszłym tygodniu zebrałam się w sobie, przymierzyłam rozmiar idealny i postanowiłam już nigdy się z nim nie rozstawać.



Stanik perfekcyjnie leży, trzyma biust na swoim miejscu, jest lekko usztywniany, ma regulowane ramiączka oraz obwód pod biustem, nie gniecie, nie wżyna się, odprowadza wilgoć na zewnątrz, więc nie przykleja się do ciała.    Na dzień dzisiejszy nie wyobrażam sobie biegu (w szczególności), czy treningu na siłowni w innym biustonoszu. Jedynym minusem jest cena. Wydaje mi się jednak, że nie jest na tyle wysoka, aby uniemożliwiała zakup. Wasz biust będzie wdzięczny, a trening dużo przyjemniejszy. 

Planuję jeszcze zakup stanika Nike Adjust U-Bra. Również przymierzałam i wiem, że będzie sprawdzał się tak samo dobrze jak Fully Adjustable X Back Bra.

Macie jakieś godne polecenia modele staników sportowych? 

Ahoj!

niedziela, 16 września 2012

Zasmarkany weekend

Zaczął się sezon na zimne wieczory i przeziębienia. Od dawna nie chorowałam, dlatego czuję się jakbym miała umrzeć w przeciągu najbliższej godziny. Wczorajszy dzień cały przespałam i chyba po cichu przejechał po mnie walec. Ratuję się ogólnodostępnymi specyfikami, jak nie będzie poprawy jutro idę do lekarza. Co gorsze zaczynam 2. tygodniowe praktyki w szkole. Cóż za zasmarkana sprawa...


Mam nadzieję, że wyzdrowieję szybko. Brak treningu dodatkowo mnie dobija, nie mam siły na kucharzenie, więc konsumuję co wpadnie mi w ręce. Zły czas nastał. Człowiek chce, a nie może. 

Mam nadzieję, że u Was cieplej i przyjemniej.

Ahoj!


czwartek, 13 września 2012

Pyszności podpatrzone w sieci :-)

Czyli dwie wariacje na temat owsianki, które odmieniły moje życie!

1. Owsianka z lodówki - absolutne cudo. Długo zwlekałam z dodaniem jej do jadłospisu, ale teraz zajadam się ze smakiem codziennie. Najbardziej smakuje mi połączenie: maliny, nektarynka, migdały, miód, płatki owsiane, mleko. Skończą się maliny, będę próbowała innych. Podpatrzone u Klaudii. Ja muszę przekładać do miseczki, bo przysięgam zjadłabym cały słoik i błagała o dokładkę.



Polecam Wam stronę The Yummy Life, gdzie Monica dodaje pomysły na same wspaniałości, w tym owsianki z lodówki klik.

2. Obsession konsumowała i narobiła mi smaka. Totalnego smaka miłości bezwarunkowej do pieczonej owsianki bananowej.



Moja ulubiona wersja dla 2 osób to:
- płatki owsiane 5 łyżek stołowych
- otręby pszenne 1 łyżka stołowa
- 2/3 szklanki mleka 0,5%
- 1 łyżeczka cukru wanilinowego, 1 czubata łyżeczka cynamonu
- 1 banan
- maliny

- jogurt naturalny, migdały, amarantus ekspandowany

Sposób przygotowania tutaj klik.

Ciekawostką przyrodniczą jest to, że mój Michał zajada się zarówno wersją 1. jak i 2. A o pieczoną owsiankę sam się prosi. Kiedy zrobiłam ją pierwszy raz, nie miał pojęcia, że są w niej płatki. Może być to posiłek, gdzie uda się przemycić trochę błonnika dla facetów ANTYowsiankowych. Całość wystarczy sprytnie przykryć jogurtem, a do masy dorzucić troszkę więcej cynamonu lub owoców. :-)

Ahoj!

poniedziałek, 10 września 2012

Dziś są moje urodziny, przyszedł czas na prezenty

Kochani, mija dzisiaj 24. rok mojego żywota. Ponieważ w urodziny dostaje się prezenty, postanowiłam podarować trochę radości komuś innemu. Coś, czym mogę w małym stopniu odwdzięczyć się  za to, że jesteście, dajecie mi ogromną motywację,  napędzacie do tego aby z dnia na dzień robić więcej i starać się bardziej.  O jakim prezencie mowa?

Kto chciałby tej jesieni zacząć biegać z opaską Nike+ SportBand ręka do góry! :-)




Co zrobić, żeby wygrać?
Wyślij maila na adres keeponhealthy@gmail.com i odpowiedz na pytanie:

"Dlaczego chcesz biegać z opaską Nike+ SportBand i jak posiadanie jej wpłynie na Twój dotychczasowy trening?"

Na wiadomości czekam do 21. września 2012 roku, do godziny 23:59 czasu polskiego. Wygra osoba, której odpowiedź najbardziej mi się spodoba (jeśli będę miała problem z wyborem, przedstawię moich faworytów i poproszę Was o pomoc), a wynik ogłoszę 24. września 2012 r.

* Nagrodą w konkursie jest nowa opaska na rękę Nike+ SportBand z sensorem w kolorze różowo-żółtym.

* Konkurs przeznaczony jest dla osób pełnoletnich. Osoby poniżej 18. roku życia mogą wziąć udział w konkursie pod warunkiem uzyskania zgody opiekuna prawnego.

* Aby wziąć udział w konkursie musisz być publicznym obserwatorem mojego bloga (dopisz w mailu nick pod którym mnie obserwujesz).

* Jeżeli w przeciągu 7 dni od ogłoszenia wyniku, nie otrzymam adresu do wysyłki nagrody, wyłonię nowego zwycięzcę.

* Po ogłoszeniu zwycięzcy, nagroda zostanie wysłana w ciągu 7 dni po otrzymaniu adresu do wysyłki. 

* Organizatorem konkursu i fundatorem nagrody jestem ja.

* Koszty wysyłki nagrody pokrywa organizator konkursu keeponhealthy.blogspot.com .

* Zwycięzca zobowiązuje się do regularnego biegania z opaską :-)

Ahoj!

niedziela, 9 września 2012

Zestaw ćwiczeń - siłownia

Jutro rozpoczynam 3. tydzień regularnych treningów na siłowni. Poprosiłam mojego Michała, żeby ułożył mi zestaw, który pomoże mi w ćwiczeniach "na rzeźbę". Podzielę się z Wami zawartością maila. 


Założenia:

Superseria (polega na wykonywaniu dwóch ćwiczeń na antagonistyczne grupy mięśniowe - jak np. unoszenie przedramion - na bicepsy i prostowanie rąk na wyciągu - na tricepsy, po jednej serii każdego z nich bez przerw lub z niewielką przerwą wypoczynkową między nimi).

Serie ze zdejmowaniem obciążenia (polegają na wykonywaniu maksymalnej liczby powtórzeń z danym ciężarem, po czym zmniejszaniu go o ok.10-20% i wykonaniu dalszych powtórzeń. Całkowita ilość powtórzeń wykonanych w ten sposób traktowana jest, jako jedna seria:

  • pierwsza seria z maksymalnym obciążeniem pozwalającym na wykonanie przynajmniej 10-12 powtórzeń;
  • druga seria z obciążeniem zmniejszonym o ok. 20% względem pierwszej;
  • trzecia seria z obciążeniem zmniejszonym o ok. 20% względem pierwszej; 
Duża liczba treningów ( nawet do 6 tygodniowo);
Trenowanie każdej grupy mięśniowej na każdym treningu;
Treningi krótkie, bardzo intensywne (przerwa pomiędzy seriami 30-60 sekund);
Minimum trzy ćwiczenia na tą samą grupę mięśniową;
Ćwiczenia izolowane (głównie maszyny);
Rozpoczęcie i zakończenie całego treningu bieganiem;
Przeplatanie superserii bieganiem;

Plan treningu siłowego:

  1. 10 minut truchtu
  2. naprzemiennie wyciskanie na maszynie + przyciąganie do siebie na maszynie (4 superserie ze zdejmowaniem obciążenia) każda superseria obejmuje dwukrotne zejście z ciężaru, np. 30 kg - 10 powtórzeń, 20kg - max powtórzeń, 10 kg - max powtórzeń;
  3. 5 minut biegu w tempie
  4. Rozpiętki na maszynie + odwrotne rozpiętki na maszynie (4 superserie ze zdejmowaniem obciązenia);
  5. 5 min biegu w tempie
  6. Przysiady na maszynie + uginanie kolan na maszynie (4 superserie ze zdejmowaniem obciążenia);
  7. 5 minut biegu w tempie
  8. Wyciskanie nad głową na maszynie + przyciąganie z góry na maszynie (4 superserie ze zdejmowaniem obciążenia);
  9. 5 minut biegu w tempie
  10. wznosy na palcach na maszynie (4 serie)
  11. podciąganie (4 serie)
  12. brzuch (200 powtórzeń)
  13. 10 minut truchtu
W kwestii superserii. Opisując ją "po polsku" - 1 superseria ze zdejmowanym obciążeniem polega na wykonaniu ćwiczeń na daną grupę mięśniową w 3 obciążeniach (np. wyciskanie na maszynie), następnie szybkie przejście na maszynę gdzie wykonamy ćwiczenia na antagonistyczne mięśnie (np. przyciąganie na maszynie) - tu robimy ćwiczenia w 3 obciążeniach. 

Trening wydaje się ciężki. Zobaczymy jak sprawdzi się u mnie.
Próbowaliście podobnych zestawów?

Ahoj!


wtorek, 4 września 2012

Spalam oponkę, czyli fatburner i termoaktywne smarowidła

Na wstępie mojej notki, chciałabym zaznaczyć, że w żadnym wypadku nie mam na celu namawiania kogokolwiek do zażywania suplementów. Odchudzanie w tabletkach NIE ISTNIEJE. Jak sama nazwa wskazuje, są to suplementy, czyli specyfiki stosowane jako DODATEK do aktywności oraz diety. Bardzo dobry artykuł dotyczący pigułek cudotwórców znajdziecie tutaj.

Dlaczego zdecydowałam się na zastosowanie fatburnera? Uznałam, że stopień mojej aktywności fizycznej jest wystarczający, abym mogła jakoś wspomóc spalanie tkanki tłuszczowej. W życiu nie zdecydowałabym się na to ćwicząc 3 razy w tygodniu, w stopniu umiarkowanym.  Zdaję sobie sprawę, że ich zażywanie ma duży, czasem szkodliwy wpływ na organizm. Ze względu na to, że katuję się praktycznie codziennie dwoma treningami, postanowiłam spróbować tego, co w podobnych "przypadkach" dało całkiem niezłe rezultaty. 

Jaki specyfik wybrałam? Fatburner ClenBureXinII firmy Trec. Opis znajdziecie na stronie producenta klik. Za opakowanie 180 kapsułek zapłaciłam 94 zł i stosuję połowę zalecanej dawki, czyli po 1 tabletce, 2 razy dziennie.


Jako dopełnienie walki o płaski brzuch stosuję:


1.  Aktywne serum modelujące brzuch i pośladki, Eveline. Nie liczę na spektakularne efekty wymodelowania, oczekuję poprawienia jędrności skóry. Wsmarowuję w brzuch i "boczki" codziennie wieczorem wykonując delikatny masaż.

2.  Żel rozgrzewający - termo wyszczuplenie z Ziaji. Według mnie najlepszy termoaktywny produkt.  Nie daje efektu "palenia" skóry co bardzo mi odpowiada. Wsmarowuję go w brzuch i "boczki" przed każdym treningiem biegowym.

3.   Arbuzowa maska żelowa do ciała. Stosuję 2 razy w tygodniu do Body Wrappingu. Możecie o zabiegu przeczytać na blogu Kamy klik

4. Punkt najważniejszy - ĆWICZENIA, ĆWICZENIA, ĆWICZENIA i dieta. Bez tego droga do sukcesu niebezpiecznie się oddali, a żadne smarowidła czy suplementy diety nas do niego nie zaprowadzą. 

Zaczęłam 31. sierpnia. O tym, czy zauważyłam jakieś rezultaty będę mogła napisać najwcześniej za miesiąc.

Mała aktualizacja na szybko - mój brzuch. Wybaczcie jakość, ale zdjęcie robione telefonem "z ręki".



Ahoj!

poniedziałek, 3 września 2012

"Arnold - edukacja kulturysty"

"Czasami na siłowni odbierałem niesamowicie negatywne wibracje. Wielu ludzi, których obserwowałem, nie potrafiło poczynić znacznych postępów tylko dlatego, że nigdy w siebie nie wierzyli. Mieli tylko mgliste wyobrażenie o tym, jak kiedyś chcieliby wyglądać, ale wątpili, czy uda się zrealizować tę wizję. To myślenie ich niszczyło. Zawsze byłem przekonany, że jeśli trenujesz bez celu, jest to bezsensowny wysiłek. Podsumowując, moi rywale nie potrafili włożyć w trening takiego wysiłku jak ja, ponieważ nie wierzyli, że mają szansę na sukces. Oczywiście wychodząc z takich założeń sami siebie pozbawiali wszelkich szans."

                                                                                                     ~ Arnold Schwarzenegger

Dzisiaj rano zaczęłam czytać biografię Arnolda Schwarzeneggera. Wciągnęła mnie do tego stopnia, że przeczytałam ją od razu. Polecam każdemu, kto potrzebuje motywacji, zachęty do ćwiczeń siłowych oraz wskazówek jak ćwiczyć, aby uzyskać jak najlepsze rezultaty. 



Książka podzielona jest na 2. części. Pierwsza przedstawia historię Arnolda i jego drogę na szczyt. Druga jest poradnikiem jak ćwiczyć siłowo (są przedstawione plany treningowe Schwarzeneggera), jak  myśleć i motywować się, aby trenować i osiągnąć sukces. 

Świetna lektura, dobry motywator, mnóstwo wskazówek. Według mnie warto przeczytać, szczególnie, że tekst skierowany jest zarówno do osób, które chcą poprzez ćwiczenia zrzucić wagę oraz tych, którzy pracują nad rozbudową mięśni. 

Ahoj!

sobota, 1 września 2012

Wybiegany sierpień

Cały miesiąc dzielnie walczyłam, wstawałam wcześnie rano, żeby przestawić swój zegar. Zaczęłam regularnie biegać. W końcu. Znowu. Na dzień dzisiejszy, kiedy z jakiegoś powodu muszę z treningu zrezygnować, czuję się nieswojo i czegoś mi brakuje. Powoli cały system, który ustaliłam wchodzi mi w nawyk. Najbardziej cieszy mnie fakt usystematyzowania dnia. Po miesiącu budzę się sama  z siebie o 6,  pełna zapału do katowania swojego ciała. 

Jak prezentuje się biegowe zestawienie?


Przy okazji macie dowód, że wyzwanie "Sierpniowa Setka" ukończone, a nawet przekroczone -  z samego biegania. :-))

W bonusie moja kolacja - sałata lodowa, szpinak baby, czerwona cebula, pestki dyni, pomidorki koktajlowe, grillowana pierś z kurczaka, oliwa z oliwek.


Zaczynamy wrzesień. Kto biegnie ze mną? :-))

Ahoj!

czwartek, 30 sierpnia 2012

TAG: Moje Sekrety

PleasureSeeker zaprosiła mnie do wzięcia udziału w TAG'u "Moje Sekrety". Znalazłam chwilę czasu i mogę zdradzić Wam kilka pilnie strzeżonych tajemnic. :-))


Zasady tagu:

1. Każda oznaczona osoba musi opowiedzieć 5 faktów o sobie i zamieścić je na na swoim blogu.

2. Następnie wybierasz przynajmniej 10 nowych osób do tagu.
3. Wymień w swoim poście osoby, które otagowałeś i napisz kto otagował Ciebie.
4. Nie oznaczaj ponownie osób, które są już oznakowane.
5. Dodaj baner zabawy (wyżej).
6. Zapraszam do tagu wszystkie osoby nawet jeśli nie zostały otagowane.



Moje Sekrety:

FAKT 1

Nie wiem czy to pewnego rodzaju fobia, ale panicznie boję się igieł, strzykawek, wenflonów, ale tylko tych w szpitalu, czy w przychodni. Znieczulenie u dentysty mnie nie wzrusza, kocham piercing (mam przekłuty m.in. język), a także nie bałam się zrobić tatuażu. Tym bardziej jest to dziwne, bo słabo mi na samą myśl o pobieraniu krwi, a niemalże mdleję jak jestem przed gabinetem zabiegowym. Nie chcę nawet wiedzieć jak wyglądałam podczas ostatniego szczepienia w wieku 18 lat, kiedy dostałam lizaka na pocieszenie za wylane łzy, a bratowa mało nie udławiła się ze śmiechu.  Wstyd, Anka...

FAKT 2

Dużo osób zachwyca się moimi kręconymi włosami. Nie zawsze były jednak w dobrej kondycji, dlatego pewnego słonecznego dnia, kiedy nie miałam siły rozczesywać kołtuna, ogoliłam się na łyso.  Chciałam, żeby odrosły mi moje zdrowe włosy, w naturalnym kolorze. Kiedy miały długość do ucha znowu je zafarbowałam. :-) Muszę Wam powiedzieć, że w kwestii wygody była to najwspanialsza fryzura świata. Stwierdzam również, że ludzie są bezlitośni. Wpatrywanie się we mnie było na porządku dziennym, a ilość komentarzy typu: "o patrz, łysa", "ogoliła się, musi być je%^^&(ta" była zastraszająca. Nie chcę nawet myśleć co czuje kobieta która nie ma włosów z powodu np. choroby. 

FAKT 3

Jestem oburęczna, ze wskazaniem na leworęczna. Umiem pisać jednocześnie to samo, w tym samym czasie prawą i lewą ręką.  Ponieważ na co dzień piszę lewą ręką, a denerwowały mnie brudne palce od długopisu znalazłam rozwiązanie i zamiast pisać od lewej strony do prawej, piszę od góry do dołu trzymając kartkę w poziomie.  Nie, nie jestem nienormalna :-))

FAKT 4

Cierpię na zaawansowany kosmetykoholizm. Nawet jeśli ledwie zaczęłam używać jakiś produkt, a spodoba mi się nowy, kupuję go. Mój kosz z kosmetykami "na później" pod koniec każdego miesiąca niebezpiecznie się  zapełnia.  Ostatnio zaczęłam się ograniczać pod kątem używania w tym samym momencie, produktów tego samego typu. Staram się tym samym przed otwarciem balsamu, skończyć poprzedni, ale to trudniejsze nawet od odmawiania sobie Michałków w białej czekoladzie :-) 

FAKT 5


Lata temu, kiedy Celine Dion namiętnie śpiewała "My heart will go on" w każdej stacji radiowej, a Leonardo DiCaprio spoglądał na mnie z każdej ściany mojego pokoju, byłam zakochana w filmie "Titanic". Kochałam go do tego stopnia, że kiedy dostałam swoją własną kasetę VHS oglądałam, ją z taką częstotliwością, że... nauczyłam się wszystkich dialogów na pamięć. Teraz nie jest ze mną tak źle, ale po kilku seansach pewnie przypomniałabym sobie większość. :-)


Taguję każdą osobę, która ma ochotę podzielić się w blogosferze swoimi małymi sekretami.

Ahoj!


środa, 29 sierpnia 2012

Pyszny, warzywny koktajl :-))

Nadal biegam. Dodatkowo regularnie stawiam się na siłowni i ćwiczę z zapałem mięśnie, które powoli zaczynają się ładnie rzeźbić. Trening Ewy idzie "jako tako". Nową płytę również zakupiłam, ale ponieważ nie miałam kiedy jej wypróbować, nie wypowiadam się na jej temat. Projekt 100 dni troszkę mnie przerósł, ale nie poddaję się i nie twierdzę, że kończę wyzwanie. Muszę się zebrać w sobie. 
Dietetycznie - fantastycznie. Przed okresem nieco poszalałam, ale wszystko się wyrównało. Regularnie prowadzę "dziennik diety", który pomaga mi kontrolować błędy popełniane w ciągu dnia. 

Podsumowanie ostatnich, "biegowych" 2 tygodni:



Gwoździem programu nie jest mój mały krok do biegowej systematyczności, ale koktajl warzywny, który mnie zachwycił. Spróbowałam go w jednym ze szczecińskich lokali  i postanowiłam odtworzyć.


Skład:

- natka pietruszki
- ogórek świeży
- sok pomidorowy
- jogurt naturalny
- sól i pieprz


Proporcje wedle uznania i potrzeb.


Próbowaliście już takiego połączenia?


PS.: Zakończyłam sierpniową setkę :-))
PS.2: Uśmiałam się jak zobaczyłam ten "wynalazek":



Ahoj!


wtorek, 14 sierpnia 2012

A ja ciągle biegam...

... i przestać nie mogę! :-) Widzę efekty i motywuje mnie to do dalszych treningów. Mam przerwę z ćwiczeniami Ewy. Postanowiłam odpocząć, bo powoli Skalpel zaczynał mnie nudzić. 







W sobotę odpuściłam trening, bo byłam w Wałczu. Diety również nie przestrzegałam jak postanowienie przykazywało, ale wszystko wyrównuję i nadrabiam. Odkąd staram się jeść mniej, dostrzegam jak bardzo mam rozciągnięty żołądek. To chyba największy i najbardziej uciążliwy problem na tą chwilę. 

Dodatkowo w czwartek powinnam była podzielić się wynikami spadkowymi, a że czasu zabrakło nadrabiam dzisiaj. 


Są to miary  "dwutygodniowe", mierzone 9.08.12.

PS.: Zastanawiam się nad kupnem pasa neoprenowego do biegania. Używaliście tego wynalazku? 
 

Ahoj!

środa, 8 sierpnia 2012

Napęd "fotograficzny"


Kochani! Dawno temu, na początku powstania tego bloga pisałam, że zanim zaczęła się moja przygoda ze zdrowym stylem życia, był ze mnie "kawał baby". Męczyłam się z tym straszliwie, aż w końcu zawzięłam się, zmieniłam nawyki i schudłam. Długa i ciężka droga, ale zakończona sukcesem i wymarzonym rozmiarem "0". Ten cudowny moment nastąpił 2 lata temu, utrzymywał się przez rok, a od zeszłorocznych wakacji wskoczyłam z 34/36 w rozmiar 38. 

Nie jestem absolutnie gruba. Czuję się dobrze. Mimo to, kiedy wczoraj oglądałam u mojej przyjaciółki zdjęcia z tamtego okresu, stwierdziłam, że wtedy czułam się lepiej. Obraz MNIE podziałał jak najlepszy motywator. Cały dzień nogi paliły mi się do biegu i prawie eksplodowałam ze zniecierpliwienia. Postanowiłam wrócić do kilku nawyków z tamtego czasu, zobaczyć czy poprawi to moją sylwetkę i nie wpłynie negatywnie na samopoczucie.

Zwiększam ilość aerobów (szczególnie skupiam się na bieganiu-truchtaniu), minimalnie redukuję kaloryczność (ucinam węgle, to przede wszystkim) oraz dodaję "odnowę biologiczną" raz w tygodniu. Rezygnuję ze słodyczy i alkoholu w niemalże 100%. 


Zobaczymy co z tego będzie :-)

Z dzisiejszych ćwiczeń był skalpel Ewy i jogging.


Jedzeniowo - żeby nie było - dzisiejszy obiad:

Sznycel z indyka grillowany, kasza jęczmienna, uduszona cukinia z czosnkiem i rukolą, pomidorki koktajlowe

PS.: Z zapisywaniem posiłków wróciłam do starego systemu. Dodatkiem do planowania jadłospisów jest notowanie wszystkiego co zjadam danego dnia. Bardziej zniechęca do podjadania coś co trzeba dopisać, niż zjeść coś czego nie było w spisie.

Ahoj!

wtorek, 7 sierpnia 2012

Wróciłam

Wyjazd do Wałcza się przedłużył, podobnie jak mój powrót do rzeczywistości. Nie ukrywam, że przez kilka dni  przyjemniej było wylegiwać się na słońcu, niż w pocie czoła pracować nad sylwetką. Wyjazd był fantastyczny. Dawno nie czułam się tak odprężona, zarówno fizycznie jak i psychicznie.

Ale co za dużo to niezdrowo i za wysiłkiem też się stęskniłam. Kiedy budzik zadzwonił dzisiaj punkt 6, wiedziałam że czas najwyższy zabrać się za to, nad czym pracowałam przed urlopem.


Projekt 100 dni z Ewą Chodakowską ruszył ponownie. Zbyt długa przerwa, więc spadków w obwodach nie odnotowałam. Mimo to nie wskoczyłam "na plus" pomimo wakacyjnych szaleństw i odstępstw od diety. Za mną skalpel. Jak zwykle sprawił mi przyjemność :-)

Czas nadrobić zaległości w blogosferze.

Ahoj!



środa, 1 sierpnia 2012

Wałcz.


Urlop trwa, pogoda jest piękna, czas spędzam w miarę aktywnie. "W miarę", ponieważ mam małą przerwę w projekcie 100 dni z Ewą Chodakowską. Organizacja czasu na wyjeździe średnio na to pozwala. Wracam już jutro i od piątku ruszam pełną parą. :-)

Buziaki!
Ahoj!

piątek, 27 lipca 2012

mW - dzień 11.

Piękna pogoda się utrzymuje. Mam nadzieję, że uda mi się z niej skorzystać na wyjeździe, bo teraz spędzam czas w pracy. Nie mogę się doczekać niedzieli!

Mój Michał motywuje mnie do wcześniejszego wstawania i porannego joggingu. Temperatura jest bardziej znośna, ale mój organizm  przyzwyczaił się do późniejszych aktywności. Nawet po męczącym dniu, zdecydowanie łatwiej przychodzą mi ćwiczenia, niż o świcie po przebudzeniu. W Wałczu też planuję trening ulokować rano, bo wieczorami prawdopodobnie będę miała milion innych zajęć.

Dzisiejszy jadłospis:


I śniadanie - płatki owsiane z jogurtem naturalnym, żurawiną i bananem, czarna kawa

II śniadanie - koktajl: kefir naturalny, banan, nektarynka

Obiad - pieczony łosoś ze szpinakiem i brązowym ryżem, sok jabłkowy

Kolacja - sałatka z kuskusem, pomidorkami koktajlowymi, ogórkiem świeżym, czerwoną cebulą, czarnymi oliwkami, natką pietruszki

Na podwieczorek zjadłam arbuza. A w ciągu dnia batona musli.

Dzisiejsze ćwiczenia:


Bieg - dzisiaj miałam zdecydowanie lepsze samopoczucie, chociaż podobnie jak wczoraj ciężko było mi wstać z łóżka.


Skalpel - cały za mną. Zauważyłam, że mniej męczę się idąc biegać po ćwiczeniach Ewy, niż odwrotnie. Dzisiaj ćwiczyłam po joggingu. Strasznie bolały mnie nogi, a tego jeszcze nie było przy "Metamorfozie".

Ahoj!


czwartek, 26 lipca 2012

mW - dzień 10 + podsumowanie 3. tygodnia z ćwiczeniami Ewy Chodakowskiej

Kochani! Motywacja wróciła z samego rana, jak o godzinie 6:00 mój Michał kazał mi zwlec się z łóżka i ubierać. Pomimo planowanego odpoczynku, odrobiłam wczorajszy bieg. Rano myślałam, że umrę na zakwasy, z gorąca i z zaspania, ale teraz czuję się fantastycznie i wiem, że wszystko wraca na swój tor. Przejęłam się wczoraj, przeszło mi. Nie ma co płakać, tylko trzeba brać się do roboty!



Dzisiejszy jadłospis:

I śniadanie - płatki owsiane z jogurtem, żurawiną i malinami, czarna kawa

II śniadanie - koktajl melon z mlekiem

Obiad - tagiatelle z krewetkami, papryką, cebulką i natką pietruszki

Podwieczorek - tęczowa babeczka

Kolacja - bułka fitness z szynką szwarcwaldzką, pomidorem i ogórkiem

Śniadanie i kolacja różnią się od zaplanowanych posiłków, ale temperatura nie sprzyja kucharzeniu.

Podsumowanie 3. tygodnia z ćwiczeniami Ewy Chodakowskiej:


Cały tydzień poświęciłam na ćwiczenia ze Skalpela, czyli pierwszej płyty Ewy. Ponieważ trening wykonuję z przyjemnością i nie mam z nim większych problemów, nie będę opisywała przebiegu w poszczególnych dniach. Jedyne co mnie zmartwiło, to małe zachwiania równowagi. Jeśli problem będzie się utrzymywał, mam już pomysł jak temu zaradzić.


Czy odnotowałam jakieś spadki? Odnotowałam!




Czuję się bardziej zbita i stabilna. Zauważyłam, że ćwiczenia Ewy mają wpływ na moją postawę. Napinam mięśnie brzucha nawet wtedy, kiedy stoję w kolejce do kasy. Tylko gdzie ten kaloryfer? :-)
Ze względu na same uśmiechy w mojej tabelce, zafundowałam sobie nagrodę. 


Od jutra daję z siebie wszystko.

Ahoj!